Napad na kantor w Łodzi. Policja poszukuje napastnika!

Pod koniec tygodnia doszło do napadu na jeden z łódzkich kantorów. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Napastnik posiadał broń, którą groził pracownikowi kantoru. Policji nie udało się schwytać złodzieja. Wciąż trwają poszukiwania sprawcy. Każda osoba, która mogła być świadkiem zdarzenia jest proszona o kontakt z VIII Komisariatem Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Do napadu doszło w czwartek, 9 grudnia. I chociaż minęło już kilka dni, sprawca wciąż jest na wolności, a policja nie chce udzielać żadnych informacji.

Trwa śledztwo policji w sprawie napadu na kantor

9 grudnia doszło do napadu na kantor, który znajduje się przy ulicy Przybyszewskiego, niedaleko skrzyżowania z ulica Kilińskiego. Śledztwo w tej wciąż jest w toku. Wiemy, że sprawca wciąż pozostaje na wolności. Prokuratura Łódź-Górna, wraz z funkcjonariuszami VIII Komisariatu KMP w Łodzi nie chcą udzielać żadnych informacji w sprawie postępów dochodzenia. Wszelkie informacje, które posiadamy pochodzą z nieoficjalnych źródeł. Udało nam się ustalić, że około południa do kantoru wszedł mężczyzna. Posiadał przy sobie broń, bądź jej atrapę. Grożąc nią pracownikowi kantoru domagał się oddania mu gotówki. Jednak w pewnym momencie, z nieustalonych dotąd przyczyn mężczyzna zrezygnował i uciekł. Około godziny 13 pod kantor podjechała zaalarmowana ochrona, a następnie pojawiła się także policja. Zabezpieczono miejsce zdarzenia, a także wszystkie ślady, które mogą pomóc w rozwiązaniu tej sprawy. Napastnik uciekł w stronę ulicy Kilińskiego, a następnie prawdopodobnie do ulicy Zarzewskiej. Do tej pory pozostaje nieuchwytny.

Pechowy kantor przy Przybyszewskiego

Napad z 9 grudnia nie jest pierwszym, do którego doszło w kantorze przy ulicy Przybyszewskiego. Podobne zdarzenie miało miejsce w czerwcu 2014 roku. Wtedy do kantoru również wszedł uzbrojony mężczyzna i groził bronią pracownikowi. Udało mu się wynieść z kantoru znaczą kwotę pieniężną. Wtedy też nikomu nic się nie stało, a sprawca napadu nie uniknął wymierzenia sprawiedliwości. Kilka tygodni później wpadł w ręce policji, jednak nie w Łodzi a nad morzem. Po tegorocznym napadzie właściciel kantoru podjął decyzję o zawieszeniu jego pracy. Czy na stałe, czy jedynie tymczasowo, tego nie wiemy.