Czteroletni chłopiec stał na zewnętrznym parapecie okna na 4. piętrze. Mrożące krew w żyłach wydarzenia z Sieradza.

Do mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło na jednym z osiedli w Sieradzu, w czwartek 7. października. Gdyby nie godna podziwu postawa 11-letniego chłopca i sprawna akcja policjantów sytuacja mogłaby mieć tragiczny finał. 11-latek będąc na spacerze z psem zauważył małego chłopca stojącego na parapecie, na 4. piętrze. Na szczęście nastolatek szybko powiadomił policję, która przeprowadziła natychmiastową interwencję zapobiegającą tragedii.

Czteroletni chłopiec bawiący się na parapecie okna na 4. piętrze

11-letni chłopiec, jak co dzień wyszedł na spacer ze swoim czworonożnym przyjacielem. Ten spacer jednak okazał się być inny niż wszystkie do tej pory. Przechadzając się pomiędzy blokami chłopiec dostrzegł dziecko bawiące się na parapecie, w oknie na czwartym piętrze. Na szczęście w pobliżu całego zdarzenia znajdowali się policjanci, pracujący na miejscu kolizji. Nastolatek natychmiast do nich podbiegł i powiedział, że widział dziecko wyrzucające przedmioty z okna, bawiące się na parapecie. Chłopiec był zaniepokojony, że maluch może w każdej chwili wypaść z okna. Policjanci podjęli natychmiastową interwencję.

Sprawna akcja policji i szczęśliwe zakończenie

Policjanci niezwłocznie udali się pod blok, który wskazał im nastolatek. Funkcjonariusze zaczęli prosić chłopca by cofnął się z parapetu do mieszkania. Jeden z policjantów asekurował chłopca pod oknem, drugi natomiast udał się do mieszkania. Po chwili drzwi funkcjonariuszowi otworzyła zaskoczona matka dziecka. 30-letnia kobieta zostawiła na chwilę najmłodszego synka i udała się do kuchni. Najprawdopodobniej w tym czasie maluch otworzył sobie okno, wyrzucał z niego przedmioty, a następnie wdrapał się na parapet. W tym samym czasie w mieszkaniu znajdowało się jeszcze jedno dziecko, drugi syn kobiety. Zgodnie z ustaleniami policji młoda matka była trzeźwa. Cała sytuacja skończyła się szczęśliwie dzięki bohaterskiej postawie nastolatka i sprawnej akcji sieradzkiej Policji. 11-letni Kuba, który uratował czterolatka, tłumaczy, że zachował się w ten sposób, ponieważ w szkole dowiedział się jak postępować w podobnych sytuacjach. Zapytany po całej sytuacji, jak się czuje, odpowiedział, że trochę jak superbohater. Rodzice Kuby mogą być z niego dumni.