Od szopy przy zajeździe do teatrów w parkach: Początki sceny teatralnej w Łodzi

Mniej niż dwieście lat temu, na skrzyżowaniu ulicy Zgierskiej i placu Kościelnego, znajdowała się drewniana szopa będąca własnością znajdującego się tam gospodarstwa. Chociaż zdarzało się, że wędrujące trupy teatralne trafiały do naszego miasta (być może odwiedzając właśnie tę szopę), pierwszy udokumentowany występ teatralny na terenie Łodzi miał miejsce w 1844 roku. Za ten historyczny krok odpowiadała trupa Ignacego Marzantowicza. Od tego momentu, rozwój teatru w Łodzi nabrał tempa.

W 1865 roku, w łódzkim parku Źródliska, wystawiono specjalną scenę dla gościnnego zespołu operetkowego z Niemiec. Widownia była tak entuzjastycznie nastawiona do ich przedstawień, że artyści postanowili osiąść w mieście na stałe. To wydarzenie nie umknęło uwadze lokalnych przedsiębiorców, którzy zaczęli dostrzegać możliwości prowadzenia działalności kulturalnej jako sposobu zwiększania popularności swoich lokali gastronomicznych.

Publiczność przede wszystkim poszukiwała rozrywki, często przybierającej formę tzw. walorów. Aktorki prezentowały suknie z głębokimi dekoltami i rozcięciami po bokach, które ujawniały ich nogi, a ich uroda często przyciągała większą uwagę niż inteligentne dialogi. Wokół tych wystąpień krążyły nawet kabaretowe piosenki, takie jak „Żonusia, ach żonusia pojechała do „wód”! / Mężusia, ach mężusia w ogródku kusi cud!”.

Nie tylko na scenie aktorki budziły zainteresowanie widzów. Często wdawały się one w rozmowy z oglądającymi spektakl panami, podobnie jak inne obecne w publiczności kobiety o luźniejszych obyczajach. Nie powinno więc dziwić, że lokalni dziennikarze krytykowali zarówno jakość przedstawień, jak i towarzyszące im wydarzenia.

Mimo to, warto wspomnieć o ambitniejszych przedsięwzięciach na łódzkiej scenie teatralnej – takich jak scena Sellina. Na przykład w 1873 roku gościł tam zespół operetkowy Anastazego Trapszy. Z czasem repertuar letniej sceny stał się coraz bardziej wysmakowany, obejmując dzieła takie jak kompozycje Moniuszki czy Offenbacha.

Inspirując się sukcesem Sellina i Bedorfa (właściciela Paradyzu), inni restauratorzy postanowili pójść za ich przykładem. Niemal każda dzielnica Łodzi posiadała swój ogródek rozrywkowy, choć częściej niż teatrzyki gościły tam występy muzyków czy wędrownych artystów ulicznych. Rozkwit tych miejsc został jednak przerwany jeszcze przed I wojną światową, kiedy kinematografia zdobywała na popularności i publiczność opuściła teatry na rzecz filmu.