Niefortunne zdarzenie związane z zawaleniem się mostu na ulicy Siewnej w łódzkim Złotnie wywołało wiele kontrowersji. Most, który przekraczał ciek wodny Bałutka, runął po tym, jak został podmyty przez obfite deszcze czerwcowe. Politycy, którzy zbadali tę sprawę, są zdania, że mogło dojść do uniknięcia tej katastrofy. Twierdzą oni, że odpowiedzialność za to niesie Urząd Miasta Łodzi oraz Zarząd Dróg i Transportu, które nie potraktowały na poważnie kwestii remontu mostu. Obecnie te instytucje podejrzewane są o próbę zatajenia prawdziwego stanu technicznego mostu przed jego zniszczeniem.
Wszystko zaczęło się od czerwcowej burzy 2020 roku, która uszkodziła rury znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie mostu. Kolejne problemy pojawiły się w lipcu 2024 roku, kiedy to woda podmyła filary mostu, co doprowadziło do jego osunięcia. Po tej sytuacji postanowiono zamknąć ten obiekt komunikacyjny, co spowodowało znaczne utrudnienia dla mieszkańców osiedli Złotno, Nowe Złotno i Teofilów. Muszą oni teraz korzystać z objazdów, aby dotrzeć do centrum miasta. Sprawą remontu mostu zajął się Marcin Gołaszewski, radny z KO-Nowoczesnej. Wskazał on, że już od 2021 roku Rada Osiedla Złotno interweniowała w tej sprawie trzykrotnie, ostrzegając, że most może się zawalić. Pierwsze pismo z takim ostrzeżeniem zostało wysłane w sierpniu 2023 roku, a ostatnie w marcu 2024 roku. Na żadne z nich Urząd Miasta Łodzi nie odpowiedział.
Podczas rozmowy z radnym Gołaszewskim, wiceprezydent Łodzi Tomasz Piotrowski (PO) starał się uspokoić sytuację. Wyjaśnił, że głównym problemem są kanały technologiczne, zwłaszcza te energetyczne. Ich zarządcą jest PGE, który powinien rozwiązać ten problem poprzez przeprowadzenie tych kanałów pod ziemią. W obecnej formie tworzą one bowiem przeszkody dla przepływu wody, co prowadzi do niszczenia skarp i filarów mostów. Po zawaleniu się mostu Zarząd Dróg i Transportu zwrócił się do PGE z prośbą o usunięcie tego problemu, gdyż utrudnia on remont mostu. Wiceprezydent wyjaśnił, że Rada Osiedla Złotno nie otrzymała odpowiedzi na swoje pisma, ponieważ UMŁ potraktował je jako informacje, a nie wnioski. Jednak zapewnił, że most zostanie jak najszybciej naprawiony i że kontrole jego stanu technicznego były przeprowadzane regularnie, co najmniej raz do roku oraz dodatkowo co pięć lat, zgodnie z obowiązującymi przepisami.