Pod Łodzią, dokładnie w rezerwacie Wiączyń, doszło do niecodziennej sytuacji. Dwa psy o agresywnym zachowaniu biegały po terenie rezerwatu, a ich ofiarami stawały się pozostałe zwierzęta na spacerach z właścicielami. Informacje te zostały potwierdzone przez policję, która dodatkowo poinformowała, że owym psom udało się zapanować, a ich właściciel został ukarany mandatem.
Niedziela dnia 3 grudnia była dniem, kiedy doszło do wspomnianych incydentów. O godzinie 10 jeden ze świadków wybrał się na bieganie z bratem – co jest ich często wykonywaną aktywnością w rezerwacie Wiączyń. Jak zaznaczył, zwykle towarzyszy mu jego pies, jednak tym razem pozostawił go w domu. Podczas biegu dobiegły do nich dwa nieznane psy – wilczur i olbrzymi buldog. Początkowo pieski wydawały się być spokojne, biegając razem ze świadkiem na dystansie około 500 metrów.
Wszystko zmieniło się, gdy na drodze pojawiła się para spacerowiczów z małym psem. Buldog niespodziewanie zaatakował towarzyszącego im czworonoga, gryząc go w okolice karku. Świadek zdarzenia opisywał, jak zaatakowany pies został poważnie poraniony. Właściciel małego psa natychmiast próbował odciągnąć buldoga od swojego zwierzaka. Po chwili do pomocy dołączył świadek ataku, a razem udało im się powstrzymać agresywnego psa. Tymczasem właścicielka rannego psa podjęła decyzję o szybkim wycofaniu się z sytuacji i uciekła w stronę lasu.
Niepewność towarzyszyła świadkom, którzy trzymali buldoga, ponieważ wilczur ciągle był w pobliżu, a nie było pewne czy nie zaatakuje. Ostatecznie zdecydowano się uwolnić buldoga, który na szczęście nie był już agresywny.